Languages

czwartek, 11 czerwca 2020

Święto Bożego Ciała 2020

Zamiast oczekiwać szumu z nieba, który zapowiadałby przyjście Pocieszyciela, wsłuchujemy się w szumy z ziemi, które mamią nas i zwodzą, odwracając naszą uwagę od tego, co liczy się naprawdę – od zbawienia.
(…) Żyjemy według ciała, czyli tym, co tu i teraz, bez żadnego eschatologicznego odniesienia. To, co duchowe, wydaje się nam abstrakcyjne, odległe i mające niewielki wpływ na naszą codzienność.
Chrześcijanin ma być jednak człowiekiem Ducha Świętego, czyli dalekowzrocznym, mającym zawsze przed oczyma obiecane przez Chrystusa życie wieczne. (1)

Często człowiek zapatrzony w siebie nie jest w stanie dostrzec nadzwyczajności każdego stworzenia, staje się ono czymś normalnym, a nawet czymś, co się jemu należy. Rzeczy stworzone, pocieszenia, emocje mogą tak pochłonąć duszę ludzką, iż zapomni ona, od kogo to pochodzi. Stąd niedaleko już do zuchwałości i pychy. Dlatego Pan zsyła strapienie, aby owo „panoszenie się w cudzym gnieździe” przykrócić i wyrwać człowieka z fałszu.(…) Tomasz Merton idzie (…) mówiąc, iż „jedynie człowiek, który stanął oko w oko z rozpaczą, jest naprawdę przekonany, że potrzebuje miłosierdzia.”(…) Przeplatające się w życiu strapienia i pocieszenia to (…) skutek konkretnego działania Ducha Bożego (…) Ducha, który powoli kształtuje i wzmacnia w nas wewnętrznego człowieka. (2)

Potrzeba nam: przestać sobie wmawiać, że nie mamy czasu na modlitwę, na uczynienie w sobie chwili ciszy bez radia, telewizora, by posłuchać siebie i w swoim wnętrzu Boga, by stawać się wrażliwym na Jego obecność. On jest tak, jak był przed wiekami (...) „Bóg nigdy nie krępuje wolnej woli człowieka - pisze Ks. Sopoćko - i jeżeli chce mu łask swoich udzielić, wymaga, by człowiek sam łask tych zapragnął, by się o nie modlił i w ten sposób, choć w małym stopniu na nie zasłużył.”(...) "niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu.” (...) On nieustannie przychodzi, lecz Jego przyjście można porównać do cichego powiewu wiatru. Nie czekaj tylko na ogniste płomienie. On jest delikatny i nigdy nie wchodzi nieproszony. Pozwól Mu działać. Nie musisz się silić na piękne, wyniosłe słowa. To On modli się w nas. „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami.”  (Rz 8,26) (3)

Niektórzy ludzie więcej czasu poświęcają na modlitwę o ochronę przed złem niż na przyzywanie Ducha Świętego. To taki ukłon w kierunku modlitwy pogańskiej, gdzie penitent "wymusza" coś na bóstwie, tak jak my chcemy wymusić ochronę na Panu Bogu. (...) Szkoda, że na co dzień - zamiast powoływać się na Boże obietnice - ogłaszamy wciąż własne obawy, sami się w ten sposób osłabiając. (...) Wierzymy mocno: "Zło nic mi nie zrobi, bo Pan strzeże mojego wyjścia i przyjścia" oraz "Jeśli Pan moją światłością, to kogóż miałbym się lękać?" (por. Ps 27, 1). Zastępujemy tymi Bożymi obietnicami swoje ludzkie obawy: "Bądź ostrożny, bo zło może ci zrobić krzywdę”. (...) czego się boisz - temu dajesz moc. Dlatego bojaźń Boża jest początkiem mądrości, a nie lęk przed szatanem. Kiedy masz w sobie bojaźń Bożą, to Bogu dajesz moc działania w twoim życiu. (4)

On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony (J 16,7-11).
Duch Święty przekonuje mnie o moim grzechu – pokazuje mi zło jako zło, pozwala rozpoznać i uznać mój grzech. Dzięki temu otwiera mnie na przebaczenie, na miłosierdzie. Bo póki nie uznam grzechu, nie będę nawet wiedział, że potrzebuję miłosierdzia. (...)  Grzech jest niesprawiedliwością. I dlatego domaga się sprawiedliwej odpowiedzi. Odpowiedzią Boga na mój grzech nie jest jednak zemsta (...) Duch Święty przekonuje mnie, że mój grzech ma Odkupiciela; że ja Go mam; że Bóg nie zostawił mnie samego z moim grzechem. I że na tym polega Jego sprawiedliwość (...) Zło już zostało pokonane. Być może jeszcze go doświadczam, jeszcze nieraz mnie zrani. Ale ostatecznie jest już pokonane. Duch Święty zapewnia, że ostatnie słowo nie będzie należało do zła, śmierci i szatana. Także w mojej osobistej historii. (5)

(…) każde rozgrzeszenie jest stworzeniem nowego człowieka: z grzesznika powstaje święty, z obumarłego żywy, z poranionego przeszłością rodzi się człowiek nadziei. (6)

 (...) my jedni drugim wyrywamy zło. Wszędzie słyszymy o wyrywaniu zła. (...)  i w ten sposób wyrywając zło, produkuje się zło i koło się zamyka. (...) A Jezus mówi: zostawcie, pozwólcie mu aby wyrosło. Na krzyżu je przemienię kiedy przyjdzie taki czas. Przyjąć współistnienie dobra i zła. To jest dar rady. (7)

Ludzkie emocje z ich głodami, zranieniami i ich labilnością nie mogą być niezawodnym sejsmografem rejestrującym poruszenia Ducha Świętego.(...) Montan zafascynował się  charyzmatami i różnymi ekstatycznymi zjawiskami, które miały świadczyć o obecności Ducha Świętego i ewangelicznej mocy wiary wyznawców. Herezji montanistów towarzyszyło wielkie pragnienie mocnego doświadczenia Ducha Świętego. Był to ruch ludzi gorliwych, radykalnych w swoich postawach. Montaniści pragnęli Kościoła czystego, bez struktur, wspólnoty poddanej prawom Ducha. Błędy Montana doprowadziły do wielu nieprawidłowości we wspólnocie, a nawet do tego, że samego siebie zaczął uważać za Ducha Świętego… (8)

(...) żeby każdej swojej myśli nie przypisywać od razu Bogu, bo to zawsze nam grozi; ani nie dopatrywać się w każdym zdarzeniu Bożego potwierdzenia swojej racji (…) w nas wszystkich jest takie duchowe łakomstwo: chcielibyśmy, żeby Bóg wciąż do nas „mówił”, żeby nas zalewał swoją radością. I jeśli tej radości odczuwalnej nie ma, szukamy wszelkich możliwych przyczyn: kto tu zawinił, i że widać nie wysilamy się dość mocno, żeby „usłyszeć”, i jak to zrobić, żeby się wysilić, i tak dalej. Tylko nie chcemy uwierzyć, że właśnie to jest w planie Bożym: milczenie. (...) A można Bogu powiedzieć: Wybieram Ciebie raczej niż radość z Ciebie, Nieogarniony! Bo przecież to nie Bóg istnieje dla nas, ale my dla Niego. (...) Milczeć. Nie mierzyć. Nie sprawdzać i nie liczyć. Zaufać. Wielbić. (...) Wolność, którą daje Duch Boży, to przede wszystkim wolność od złudzeń i wszelkich innych pułapek, które na siebie zastawiamy sami. (...) trzeba iść przez wiarę, nie przez „przeżycia”: trzeba odrzucić niebo z dykty, szukanie doznań, życie emocjami, sensacjami. Trzeba znaleźć w sobie pewniejszy motyw, pewniejszą siłę: wierność. (9)

Wieloma różnymi drogami prowadzi Duch Święty tych, którzy zasłużyli być dziećmi Boga i odrodzić się z Ducha Świętego, tych, których Chrystus wewnętrznie oświeca i umacnia. Sercami ich kieruje delikatnie łaska i duchowy pokój. Czasem są jakby pogrążeni w smutku i żałobie ze względu na cały rodzaj ludzki; zanoszą błagania za wszystkich ludzi,(...) Czasem znowu Duch Święty rozpala ich tak wielką miłością i uniesieniem, iż gdyby to było możliwe, zamknęliby w swym sercu wszystkich ludzi: złych i dobrych. 
Czasem w pokorze ducha uniżają się wobec wszystkich i uznają siebie za ostatnich i najniegodniejszych. Czasem pod wpływem Ducha Świętego trwają w niewypowiedzianej radości. (...)  Czasem znowu dusza takiego człowieka spoczywa w doskonałej ciszy, skupieniu i pokoju, przeżywa duchową rozkosz, niewypowiedziany pokój i szczęście. Czasem wskutek daru wiedzy, niewypowiedzianego rozumu i niezgłębionej mądrości Ducha, dostępuje łaski zrozumienia tego, czego żaden język, żadne słowa nie są w stanie wyrazić. Czasem znowu jest jak każdy inny człowiek. W rozmaity więc sposób łaska działa w ludziach, różnymi drogami prowadzi duszę; umacnia ją zgodnie z wolą Bożą i kształtuje (...) Niech Duch Święty nami rządzi, niech prowadzi ku wypełnianiu całej woli Bożej, niech nas orzeźwia obfitością swego pokoju, abyśmy dzięki łasce owego kierowania i prowadzenia zasłużyli dostąpić doskonałości pełni Chrystusa (10)    

To nic, że protestanci zarzucają nam, że wyznajemy prawdy, których nie ma w Biblii. Pismo Święte to część Objawienia. Druga część to Święta Tradycja strzeżona w Kościele przez Ducha Świętego. Gdybyśmy opuścili Kościół prawdziwy i każdy z nas zaczął tłumaczyć Biblię po swojemu, jak to jest u protestantów, to każdy mógłby założyć własny Kościół, zgodnie z własnym rozumieniem Pisma św., ale czy to byłby nadal Kościół Jezusa Chrystusa? (11)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz