Languages

środa, 3 czerwca 2020

Duch Święty nie jest naszymi emocjami.

Czy nie jest tak, że dzisiaj zdarza się, że mylimy Ducha Świętego z naszymi emocjami? Nasze emocje i odczucia miałyby być bardzo czułym instrumentem informującym nas niezawodnie o Jego obecności i działaniu.
Ludzkie emocje z ich głodami, zranieniami i ich labilnością nie mogą być niezawodnym sejsmografem rejestrującym poruszenia Ducha Świętego.


Język Ducha Świętego a nasz język. Tłumaczenie symultaniczne?
Jeden z moich wykładowców, ksiądz profesor Edward Staniek, opowiadał o spotkaniu, które kiedyś prowadził. Na spotkaniu tym czytano fragmenty Pisma św. i starano się je prawidłowo zinterpretować. Któryś z uczestników spotkania po przeczytaniu fragmentu Biblii oświadczył, że Duch Święty powiedział mu przez ten fragment to a to. Ksiądz Staniek odpowiedział, że to niemożliwe, gdyż tego, o czym mówi, nie ma w przeczytanym tekście. Po chwili, nie dający za wygraną, interpretator powiedział, że Duch Święty powiedział mu coś innego. Ksiądz profesor odpowiedział, że to też nieprawda, gdyż tekst o tym nie mówi. "To nie wiem, o czym jest przeczytany fragment Pisma św." - oznajmił zrezygnowany interpretator. "I to do ciebie mówi Duch Święty" - skonstatował ksiądz Staniek.

Historia ta jest prostym przykładem na to, jak możemy mylić Ducha Świętego z naszym "widzi mi się" i jak poruszeń Ducha Świętego możemy dopatrywać się tam, gdzie ich nie ma. Duch Święty naprawdę wieje tam, gdzie chce, chadza własnymi drogami, działa na swój sposób. Nie da się Go zamknąć w jakichś wymyślonych przez nas schematach działania. Nie jesteśmy również w stanie narzucić Mu przewidywalnych i wygodnych dla nas procedur, dzięki którym moglibyśmy Go doświadczyć. Miło byłoby mieć taką władzę nad Duchem Świętym, o jakiej marzył Szymon Mag (Dz 8, 19). Jednak tragiczny przykład postaci Szymona Maga jest potwierdzeniem prawdy, że Duchem Świętym nie da się kierować. Przez nasze oceny, w jaki sposób i gdzie powinien działać, możemy się z Nim mijać.

Nie ten wiatr w żagle
Duch Święty jest tajemnicą i nie da się Go udomowić jak gołębia. Jego działania mogą być zaskakujące i trudne do zrozumienia.
Inną, obok Szymona Maga, tragiczną postacią w historii Kościoła pierwszych chrześcijan, która pogubiła się w fascynacji Duchem Świętym, był żyjący w II w. Montan. Zafascynował się on charyzmatami i różnymi ekstatycznymi zjawiskami, które miały świadczyć o obecności Ducha Świętego i ewangelicznej mocy wiary wyznawców. Herezji montanistów towarzyszyło wielkie pragnienie mocnego doświadczenia Ducha Świętego. Był to ruch ludzi gorliwych, radykalnych w swoich postawach. Montaniści pragnęli Kościoła czystego, bez struktur, wspólnoty poddanej prawom Ducha. Błędy Montana doprowadziły do wielu nieprawidłowości we wspólnocie, a nawet do tego, że samego siebie zaczął uważać za Ducha Świętego…
Nasze oceny, kto ma Ducha Świętego, a kto jest na Niego zamknięty, mogą być heretycko błędne. Zbyt szybko wypowiadane przez nas oceny, kto jest na Ducha Świętego otwarty, a kto jest na Niego zamknięty, mogą być skrajnie fałszywe i mogą świadczyć o tym, że sami potrzebujemy nawrócenia, by w większym stopniu dać się prowadzić Duchowi Świętemu.

Powiew nadziei w naszych życiowych tragediach
Gdzie można spotkać Ducha Świętego? Gdzie był w straszliwym doświadczeniu (...)? Duch Święty jest Duchem Ożywicielem. Przynosi nowe życie. Napełnia nadzieją. Jest mocą w słabości. Święty Cyryl Jerozolimski nauczał, że czego Duch Święty dotknie, to zostaje uświęcone i przemienione. Jeżeli dotknie człowieka znajdującego się w najgłębszej rozpaczy, to on zaczyna żyć nadzieją. Jeżeli dotyka kogoś, kto przeżywa ciężki smutek, to w tym smutku daje się prowadzić tak, aby się nie zagubić. (...)
Można Ducha Świętego doświadczyć w różnych charyzmatach i darach. Objawia się w charyzmacie mówienia językami, uzdrawiania, prorokowania. Jednak zapewne o wiele bardziej jest obecny w takich sytuacjach, w których ktoś mimo wszystko, doświadczając cierpienia, bólu i zła, otwiera się na miłość i nadzieję. Duch Święty jest ożywiającym tchnieniem przychodzącym, kiedy tracimy życie. Jest dobroczynnym powiewem popychającym nas do dobra. Jest On podnoszącą nas i podtrzymującą siłą w sytuacjach, które są klęskami naszego życia.
Siedem Darów Ducha Świętego często porównuje się do żagli. W żagle te Duch Święty wieje, nadając okrętowi naszego życia potrzebny pęd. Czy szczególnie wyraźnie nie odczuwaliśmy tej energii wówczas, kiedy sami nie mieliśmy siły, gdyż wiatry były przeciwne? Czy sami siebie nie zadziwialiśmy, że w najtrudniejszych momentach naszego życia prowadziła nas tajemnicza siła, chociaż sił nie mieliśmy? Czyż największymi cudami w naszym życiu nie były sytuacje, w których dzięki tej tajemniczej sile udawało nam się powstawać z różnych upadków? Czy Duch Święty nie działał wówczas, kiedy wbrew trudnym okolicznościom pojawiała się w nas nieustannie nadzieja? Zapewne wówczas, chociaż tego nie dostrzegliśmy, daliśmy się prowadzić Duchowi Świętemu, który jest Miłością Ojca i Syna.

Cezary Jenta OP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz