Zbyt wielu ludzi daje się wciągnąć w wyścig Szczurów, którego nie sposób wybrnąć. Życie takich osób jest w pewnym sensie skierowane na zewnątrz — ich ocena samych siebie zależy od tego, co mówią, lub myślą o nich inni. Jeśli inni ich podziwiają, to chyba wszystko idzie jak należy; jeśli ich nie podziwiają, to znaczy że coś musi być nie tak. Tymczasem powinniśmy kierować się do wewnątrz decydując o tym, co znaczy prowadzić życie naznaczone sensem, i rozliczając siebie na podstawie własnych standardów.
Na wirus "wygrywam z innymi" istnieje tylko jedna szczepionka: nie traktuj życia jak wyścigu z innymi. Zamiast ścigać się, czy nie lepiej spożytkować tę energię na to, byśmy byli lepszymi ludźmi niosąc sobie pomoc? Dając sobie nawzajem miłość, lub inspirujący przykład albo realizując jakąś szlachetna misję? Zamiast dążyć do wygrania wyścigu, może lepiej wnieść swój wkład wyścig całej ludzkości — starając się o to aby ten zakątek świata, w którym żyjemy, był miejscem, gdzie panuje więcej sprawiedliwości, miłości i szczęścia. Tak się spieszę, że nie mam czasu zamienić kilku słów z moim sąsiadem, nie podnoszę papierka z chodnika, bo to przecież wszystko i tak niczego nie zmieni. Każda taka sytuacja brana z osobna jest bez znaczenia. Wystarczy jednak pomyśleć o 1000 takich sytuacji w moim życiu, kolejnych 1000 w twoim życiu, i o wszystkich straconych okazji jak 7 000 000 000 ludzi na naszym globie. Wszystkie te stracone okazje stanowią różnice między planetą która jest dla nas przykrym miejscem do życia często, a planetą sprawiedliwą, pełną miłości, za którą tęsknimy.
Niezależnie od tego czym się zajmujemy: czyścimy podłogi, porządkujemy dane w arkuszach kalkulacyjnych, myjemy noworodkowi pupę, czy rozwiązujemy spory prawne, nasza praca nabiera zupełnie odmiennego charakteru, jeśli zaczynamy postrzegać ją jako służbę bliźnim. Nie ulepszymy całego świata. Nie mamy też co czekać na jakąś złotą okazję, która pozwoli zmienić cały świat; wydobądź tyle złota, ile się da, z okazji, która nadarza się w tej chwili.
Modlitwa znana jako modlitwa abp. Oscara Romero, tak to ujmuje "Nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego i ta świadomość jest w pewnym sensie wyzwalająca. Pozwala nam bowiem zrobić jedną rzecz, ale zrobić ją dobrze. Nie musi ona zostać dokończona, ale może to być coś, jakiś zaczątek, pierwszy krok, sposobność do tego, by do działania wkroczyła Łaska Boża i dokonała reszty." Podobnie myślała matka Teresa: "nie jesteśmy w stanie zrobić to na ziemi rzeczy wielkich; możemy zrobić jedynie rzeczy małe z wielką miłością".
Chris Lowney "Stać cię na więcej"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz