Languages

czwartek, 19 listopada 2020

Święta Teresa od Jezusa: Duch Święty niechaj zawsze będzie z tobą

Gębiczyna
On na to zalecił mi, abym przez kilka dni tę sprawę polecała Bogu i odmawiała hymn Veni Creator, prosząc o światło ku poznaniu, co w tym razie będzie doskonalszego. Gdy więc pewnego dnia, po długim rozmyślaniu i błagalnej do Pana modlitwie, aby mi dopomógł czynić wolę Jego we wszystkim, zaczęłam ów hymn, w ciągu odmawiania tegoż przyszło na mnie zachwycenie tak nagłe, że prawie całkiem odeszłam od siebie; nie mogłam żadnej o tym mieć wątpliwo­ści, bo rzecz była jawna. 

Teresa przypisze Duchowi Świętemu działanie przemieniające w procesie rozwoju duchowego, które wyrazi w metaforze przepoczwarzania się jedwabnika:

„Robak ten jest to obraz duszy naszej. Naonczas ożywia się ten robak, gdy ciepłem Ducha Świętego zagrzany, poczyna korzystać z ogól­nych pomocy łaski, których Bóg użycza każdemu; gdy poczyna używać środków, które Pan w Kościele swoim pozostawił, uczęszczania do spowiedzi, czytania dobrych książek, słucha­nia słowa Bożego; są to bowiem lekarstwa, których skuteczno­ścią dusza umarła w grzechach, w zapomnieniu o Bogu i w okazjach do złego – może wrócić do życia. Wtedy więc poczyna żyć i dalej żywi się tymże pokarmem i pobożnym rozmyślaniem, dopóki nie wzmoże się i nie urośnie do tej miary, o której tu jedynie chcę mówić, bo tamte początki i stopniowe przygotowania pomijam, jako niepotrzebne do mojego tu założenia. Wyrósłszy zatem, poczyna ten robak snuć z siebie jedwab i budować dom, w którym ma umrzeć. Domem tym dla duszy – jak to pragnęłabym jasno wytłumaczyć – jest Chrystus” (5M 2, 3-4)[107].

„Pewnego dnia, a było to w wigilię Zesłania Ducha Świętego, po Mszy schroniłam się na miejsce samotne, gdzie często przebywałam na modlitwie i wziąwszy do rąk dzieło jednego Kartuza, czytałam w nim fragmenty odnoszące się do jutrzejszej uroczystości. Natrafiłam na objaśnienie znaków, po których ma się poznawać obecność Ducha Świętego bądź w początkujących, bądź w postępujących, bądź w doskonałych. Rozważając pilnie wskazane tam znaki tego trojakiego stanu i stosując je do siebie, przyszłam do wniosku, że o ile mogę sądzić o sobie, snadź z łaski i miłosierdzia Boga jest we mnie Duch Święty, za co poczęłam czynić Mu dzięki najgorętsze. […] W ciągu takich rozważań moich nagle, bez żadnego wiadomego mi powodu, przyszło na mnie wielkie uniesienie ducha.

Miałam uczucie, jak gdyby dusza moja, nie czując się zdolną znieść takiego szczęścia niezmiernego i jakoby nie mogąc wytrzymać w ciele, siłą wyrywała się z niego. Uniesienie to w inny sposób niż zwykle, jak mi się zdawało, na mnie działające, tak było gwałtowne, że niepodobna było opanować go, a duszę czułam w sobie tak do dna wstrząśniętą, że nie wiedziałam, co jej jest ani czego chce. Siły tak mię zupełnie odeszły, że siedząco nie mogłam się utrzymać i musiałam się oprzeć o ścianę. W tejże chwili ujrzałam nad moją głową gołębicę, różną bardzo i większą od naszych ziemskich gołębi. Miast pierza miała na skrzydłach jakby łuski z masy perłowej, silny blask z siebie wydające. Zdawało mi się, że słyszę szelest poruszania tych skrzydeł. Tak unosiła się nade mną przez czas jednego Zdrowaś Maryjo, aż dusza moja, gubiąc się w zachwy­ceniu i ją straciła z oczu.

Duch się uspokoił, czując w sobie gościa tak miłego, choć zdawałoby się, że taka cudowna łaska powinna go była raczej zatrwożyć i przerazić. Ale wobec rozkoszy z niej płynącej trwoga ustąpiła miejsca. Ledwo zakosztowałam tej rozkoszy, uczułam w sobie spokój nad­ziemski i tak pozostałam w zachwyceniu. Chwała tego zachwycenia była ogromna. Większą część świąt chodziłam tak pogrążona w sobie i nieprzytomna, że nie wiedziałam, co z sobą począć ani jakim sposobem taka niezmierna łaska i szczęśliwość może się we mnie zmieścić. Nic prawie nie widziałam ani nie słyszałam od tej wielkiej szczęśliwości i rozkoszy wewnętrznej.

Od onego dnia czuję w sobie bardzo wielki postęp, nierównie wyższy stopień miłości Bożej i nierównie silniejsze w cnotach utwierdzenie. Chwała bądź Panu i dziękczynienie za nieskończoną dobroć Jego na wieki, amen” (Ż 38, 9-11)[108].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz