Languages

piątek, 3 lipca 2020

Bóg wybiera kogo chce i jak chce, Jego decyzje są suwerenne — nie uwarunkowane naszą kondycją religijną czy moralną

W księdze liczb Bóg uczy Izraelitów wędrujących po pustyni, że Jego wybory mogą się im wydać dziwne, mogą wyrwać ich ze schematycznego myślenia. To cudowna Boża pedagogia podprowadzająca pod to, że kiedyś On zechce napełnić swoim Duchem także pogan. Będzie to Jego suwerenny wybór, nieuwarunkowany żadnymi zasługami, wysokim poziom moralności czy religijności.(...)


Bóg pokazuje drogę do otrzymania daru, jakim jest On sam — Duch Święty! Jest nim pokuta. Rozumiana jako upokorzenie serca przed Bogiem — a nie zewnętrzny akt z nią kojarzony. "Rozdzierajcie jednak serca wasze — ani szaty" ( Jl 2,13) - woła prorok.
Bóg wzywa do uznania grzechu i stanięcia w prawdzie o nim.(...) Piotr stający przed zebranym tłumem i odważnie głoszący Jezusa, którego jeszcze niedawno się zaparł, mając przed sobą tylko służącą, jest najlepszym dowodem na to, że Boża Łaska i Boże Dary nie są kwestią zasługi, a jedynie suwerennej decyzji Najwyższego.
Bóg wybiera kogo chce i jak chce, Jego decyzje są suwerenne — nie uwarunkowane naszą kondycją religijną czy moralną. Bóg, patrząc na człowieka, widzi głębię i wie, co może uczynić z nim Jego Łaska.(...)

Otrzymanie Ducha świętego nie jest jakąś alternatywą w obrębie chrześcijaństwa. To nie jest tak, że Ducha otrzymują tylko nieliczni, tylko ci, którzy będą umieli się z Nim obchodzić. Nie istnieje chrześcijanin bez Ducha Bożego, nie ma takiej możliwości. Można z tego wspaniałego daru nie korzystać, można o nim zapomnieć, ale to nie znaczy, że on zniknie albo, co gorsza, że go nigdy nie było. Może patrzysz teraz na swoje życie i zastanawiasz się gdzie on się podział. Więc może to jest właśnie czas, w którym musisz zacząć prorokować do Ducha Bożego zagrzebanego w tobie, by przyszedł z życiem, byś mógł zobaczyć jego moc i hojność w swoim życiu. Myślę że wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że Duch działa przez nas, mówi przez nas. Ale zawsze może być więcej, bardziej, lepiej ...

(...) pamiętam rozmowę z jednym z moich znajomych, który opowiadał, jak odsuwa w czasie decyzja o uznaniu Jezusa za swojego Pana. Dlaczego to robił? Bo zdawał sobie sprawę, że to pociągnie za sobą pewne konsekwencje, że może dużo się zmienić, że do końca nie jest w stanie przewidzieć, co się wydarzy, jak przestanie upychać w najciemniejszym kącie swojego serca dar, który otrzymał od Ojca w czasie swojego chrztu. Bał się, że straci kontrolę nad swoim życiem, które po ludzku było bardzo poukładane i dające nadzieję na świetlana przyszłość. Ale kiedyś już to uczynił i powierzył swoje życie Jezusowi, zrozumiał że wszedł w nową jakość, nowy wymiar i to, co dawniej go przerażało, z drugiej strony wygląda zupełnie inaczej. Wszystko, co od tej pory zaczął robić, było jakieś głębsze, pełniejsze, nie wypływało z jego zewnętrznego przymusu, poczucia obowiązku, ale z głębi niego, ze źródła, które tryskał w jego sercu! (...) 

Rozmawiałam kiedyś ze znajomym, który uczestniczył w spotkaniu, gdzie przez półtorej godziny mówił o działaniu złego ducha w świecie współczesnym. Mój znajomy nie opowiadał o niczym innym tylko o złu które panoszy się świecie. Ogarnął mnie wielki smutek: ten człowiek zaproszony do wspólnoty miał półtorej godziny by mówić o tym, że nic nie jest w stanie zwyciężyć Mocy Bożej! Mógł głosić, jak wielką siłę nosi w sobie każdy z wierzących, ale wolał skupić się na działaniu złego, zamiast wskazać na działanie Boga. Głosił moc szatana, ledwo co wspominając o nieskończenie większej Mocy Bożej oraz zupełnie pomijając dary, jakimi są obdarzeni chrześcijanie. (...) Strach w życiu duchowym nie jest wystarczająco mocną siłą, by powstrzymać człowieka przed grzechem, ale miłość nią jest. Strasząc, niewiele można osiągnąć dobrego, cel wcale nie uświęca środków… 
Strach jest charakterystyczny dla niewolnika, a chrześcijanin nim nie jest! Jaka jest wartość działania podejmowanego lub nie ze strachu? A jaka jest wartość działania podejmowanego lub nie z miłości? Myślę że każdy z nas czuję tą różnicę. Gdyby Boga zadowalało wymuszone strachem posłuszeństwo, nie otrzymalibyśmy Wolnej Woli. Bylibyśmy niewolnikami, pod groźbą kary spełniającymi polecenia despotycznego władcy, który nie liczy się z nami, a jedynie zależy mu na osiągnięciu wyznaczonego celu. (...) Prawdziwa miłość może zaistnieć wtedy, kiedy istnieje wolność. Nie ma mowy o prawdziwym uczuciu, gdy ktoś został do niego przymuszony. (...) 

Maria Miduch
"Biografia Ducha Świętego"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz