Languages

niedziela, 5 lipca 2020

Sprawiedliwość Boża. Usprawiedliwia, nie potępia

Jaskinia Benagil, Algarve, Portugalia
Trzeci rozdział Księgi Zachariasza: przed Panem stoi kapłan Jozue, który jest symbolem całego Izraela, całego ludu Bożego. Nie stoi sam, po prawej jego stronie stoi szatan. Dla nas to określenie brzmi jak imię własne, tymczasem jest ono hebrajskim określeniem oskarżyciela — stąd też jego pozycja po prawej stronie tego, którego oskarża. Zostaje w ten sposób zachowany układ charakterystyczny dla sądów w starożytnym Izraelu.
Oprócz szatana jest tam jeszcze Anioł Pański, który zabrania szatanowi oskarżyć kapłana.(...) Nie dlatego że ten kłamie, że mówi fałszywe oszczerstwa, ale dlatego… Że Pan zakazuje mu oskarżyć winnego."Pan zakazuje ci tego, szatanie, zakazuje ci tylko Pan" (Za 3,2). I to ma być sprawiedliwość — nie dać dojść oskarżycielowi do słowa, mimo że ma prawdziwe argumenty? Tak, to jest właśnie Sprawiedliwość Boża. Usprawiedliwia, nie potępia.

(...) oprócz wspaniałego obrazu tego, jak działa Duch Święty i dlaczego został ludziom posłany, który znajdujemy w Księdze Zachariasza, odkrywamy tam również inną prawdę. Jest to nauka o oskarżycielu. Widzi winę, więc oskarża. Wydawało by się, że wszystko jest w porządku, jeśli jednak przypomnimy sobie, jak nazywa się oskarżyciel po hebrajsku, może wydać się nam to już mniej oczywiste. Szatan jest tym, który wnosi oskarżenie. Czy zdajemy sobie sprawę, że ilekroć stajemy przy grzeszniku, by dowieść jego, często zasłużonej, winy, stajemy po stronie szatana? Nie chodzi tu o uznanie grzechu, bo to czyni i Duch Święty (hebr: Malach - Posłaniec), ale o chęć oskarżenia osoby. Nie chodzi o wskazanie na grzech, lecz na osobę go popełniającą. Oskarżyciel staje obok człowieka, widząc w nim zło. Anioł Jahwe też tam stoi, ale najpierw widzi osobę, a dopiero później brudną szatę, Którą zresztą każe wymienić na czystą. Do nas należy decyzja, po której stronie staniemy: czy będzie to strona Ducha Świętego, czy oskarżyciela.

Warto sobie uświadomić, że to usprawiedliwienie, które dokonuje się w nas dzięki Duchowi, jest pierwszym darem Jego wylania się w nas. Mimo że wylanie Ducha Świętego bywa często kojarzone z charyzmatami, z widocznym gołym okiem poruszeniem, to tak naprawdę największy dar pozostaje ukryty w naszych sercach. Tego co się dzieje, gołym okiem nie widać, nie słychać, nie budzi sensacji w otoczeniu, a jednak jest najbardziej spektakularne: Duch oczyszcza, Duch uzdrawia naszą relację z Ojcem, każe nas ubrać w nowe, czyste szaty i na głowę zakłada nam czysty zawój. Nie dlatego, że jesteśmy tacy wspaniali i zasłużyliśmy sobie na to, ale dlatego, że Bóg tak zadecydował. To największy z Darów, jaki możemy otrzymać, ale nie ostatni.(...)  


Duch Święty nie jest byle jakim lekiem dostępnym bez recepty na każdej stacji benzynowej, który jedynie zwalcza objawy choroby, nie rozprawiając się z nią samą. Dobry lekarz będzie starał się leczyć przyczyny objawów, które mogą nas niepokoić. Będzie starał się odkryć, co powoduje gorączkę i co męczy nasz organizm, i zadziała, uderzając w ognisko choroby. Takim lekarzem posłanym przez Ojca jest właśnie Paraklet. Nie zajmuje się On smutkiem — a więc nie jest pocieszycielem, ale uderza bezpośrednio w przyczynę. Rozprawiając się z nią, sprawia że smutek, który mógł towarzyszy człowiekowi, znika. (...) 

Kim jest Paraklet? W starożytnej tradycji sądowniczej, w której znany był urząd Parakleta, był nim ktoś o nienagannej reputacji, kto mógł stanąć przy oskarżonym i samą swoją obecnością świadczyć za uniewinnieniem owej osoby. Jego obecność była powodem by wydać wyrok na korzyść oskarżonego. Paraklet sobą, swoją doskonałością, zakrywał przewinienie tego, przy kim stawał. (...) kiedy Paraklet staje przy tobie, nie chodzi o to, żebyś się usprawiedliwiał i tłumaczył ze swoich grzechów czy też ich wypierał. Chodzi o to, żebyś zechciał przyjąć Jego obecność obok ciebie, a On będzie wiedział, co robić, i karze zamilknąć oskarżycielowi. On staje obok ciebie nie dlatego, że nie widzi twoich grzechów, ale właśnie dlatego, że je widzi i wie, iż potrzebujesz usprawiedliwienia. Duch został posłany, aby przekonać świat o grzechu (por J 16,8), nie ukrywać grzech przed światem, lecz przekonać, że świat potrzebuje Jego, który jako jedyny jest w stanie poradzić sobie ze złem.(...) 

Duch jest dostępny każdemu, kto tylko zechce go słuchać i uczyć się od niego. Jednak żeby go usłyszeć i nauczyć się czegoś od Niego, trzeba czasem zamilknąć. W tobie mieszka Ten, który chce z tobą się komunikować, który chce nawiązać z tobą relacje.(...) Rolą Jego jest także objawienie prawdy o Bogu — nic dziwnego, jest przecież Duchem Prawdy. A oskarżyciel boi się prawdy o Najwyższym i za wszelką cenę chciałby ją ukryć przed nami, chciałby ją zafałszować, żebyśmy nie wiedzieli, jaki jest Ojciec.

Z życia codziennego wiemy dobrze, że nie jest tak trudno każdą sytuacją odczytać na opak. W każdym wydarzeniu doszukać się czegoś złego, wmówić komuś złe intencje, nie dostrzegać dobra, skupić się na złu. Oskarżyciel posuwa się znacznie dalej - nie tylko chce, żebyśmy wszędzie widzieli zło, ale chce także, żeby Boże Dzieła były dla nas dowodem działania zła, a nawet by sam Bóg w naszej wyobraźni przybrał postać zbliżoną raczej do okrutnego władcy niż kochającego ojca. Pamiętacie, co przydarzyło się Jezusowi, kiedy chodził po swojej ojczyźnie, nauczał, uzdrawiał i wypędzał złe duchy? 
Nie wszyscy widzieli w tym Dzieła Boże, nie wszyscy widzieli dobro w Jego cudach. Byli też tacy, których serca przywykły do oskarżenia. Stanęli po stronie oskarżyciela i przyjęli jego podszepty jako swoje niezawodne sądy. Zaślepiła ich zawiść i dlatego w Jezusowych dziełach zobaczyli działanie Belzebuba.(...) kilkakrotnie podczas modlitwy z grupą osób zdarzyło mi się usłyszeć wypowiadane przez kogoś "proroctwo" mówiące o grzechu i skupiające się na "ciemnej stronie" człowieka, nad którym się modlono. Osobiście jestem przekonana, że to nie było prawdziwe wołanie Ducha Świętego, że bliżej mu było do tego, co mówi oskarżyciel przed Tronem Bożym. Owocami tej modlitwy był niepokój i strach, a to nie są Boże owoce.(...) D
uch ciągle chce wołać o twojej godności, o tym, kim naprawdę jesteś, nie o grze pozorów i cieni, które na tobie kładzie grzech. Chce cię przekonać, żebyś nie myślał o sobie przez pryzmat błota, którym się pobrudziłeś, ale przez pryzmat twojej najgłębszej tożsamości, którą On widzi zawsze. Mam znajomego, który zwykł mi powtarzać, kiedy rozmawiamy o grzechu, jego konsekwencjach i ludzkiej kondycji: "czy pomięte 200 zł to nadal 200 zł?"

(...) każde błogosławieństwo jest wołaniem Ducha, jest proroctwem, które Najwyższy umieszcza w naszych ustach, mimo że my często nie jesteśmy świadomi tego, jaką ma moc, jeśli zostanie przez nas wypowiedziane. Jeśli w twoim sercu rodzi się myśl pełna dobra, życzenie pomyślności dla naszego bliźniego, jest to z Ducha i domaga się wypowiedzenia. Duch chce pożyczyć twoich ust, by to, co wydaje ci się tylko dobrą myślą, mogło stać się ciałem poprzez zamienienie jej w słowo. 

(...) kiedy gdzieś idziesz, nad tobą unosi się Duch Boży. On cię namaścił i posłał, abyś głosił dobrą nowinę o tym, jaki jest twój Bóg. Dla Niego naprawdę twój grzech nie jest przeszkodą, dla Niego to nie jest trudność, owszem może to być trudność dla ciebie, bo grzech utrudnia słuchanie głosu Bożego i podążanie za nim, ale nie dla Niego. Twój grzech nie przeszkadza Mu, żeby cię poprosić o współpracę. Twoje usta mogą stać się Jego ustami — jak tylko On tego zechce. "Moc w słabości się doskonali" (2 Kor. 12,9). Im będziesz słabszy, tym mocniejsze będzie Jego wołanie. I tym bardziej będzie rosnąć Jego chwała, a nie twoja.


Maja Miduch
"Biografia Ducha Świętego"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz