(...) wrogiem numer jeden życia
ludzkiego nie jest ani smutek, ani grzech, jest nim strach.
Najgroźniejszą zaś jego odmianą jest strach przed samym sobą.
Człowiek dzisiejszy najbardziej boi się niepowodzenia, klęski,
ubóstwa, boi się wymagań ze strony innych ludzi. (...) To strach
przed sobą czyni z życia agonię. Inną formą strachu jest
troskanie się, które wyczerpując pozbawia nas sił do życia.
(...) w Kazaniu na Górze Pan Jezus powiedział: "Nie troszczcie
się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani
o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie" (Mt 6,25).
Dosłownie oznacza to: "nie miejcie zatrwożonych myśli".
I znów Duch Święty mówi nam: "Nie troszczcie się o nic"
(Fil 4,6) (...) "Powierz Panu swą drogę, Jemu zaufaj, On sam
będzie działał" (Ps. 37,5). (...)
Chrześcijanie są skłonni do depresji
i apatii, gdy życie ich nie jest zaangażowane w sprawy Chrystusa.
(...) Dr D. Martyn Lloyd-Jones powiada: "podstawowym kłopotem
niektórych ludzi jest nierozgraniczanie między samosprawdzeniem, a
introspekcją. Wszyscy zgadzamy się, że mamy badać samych siebie,
ale wszyscy też jesteśmy zgodni, że chorobliwość na punkcie
introspekcji jest rzeczą złą. (...) Badanie siebie staje się
introspekcją, gdy nie przyczynia się do zmiany postępowania, a
samo w sobie staje się celem naszego życia." (...) Szczęśliwy
człowiek, który w litowaniu się nad sobą potrafi zauważyć swoją
słabość, prowadzącą do depresji. Jednak to jest tylko połowa
bitwy. Gdy zrozumieliśmy już, że litowanie się nad sobą może
doprowadzić nas do depresji, oraz że jest grzechem, musimy pójść
do Boga po środek leczący tę słabość. Jest to ten sam środek,
który leczy strach i gniew lub jakąkolwiek słabość ludzką.
(...)
Biblia mówi: "Każdy kto wzywa
imienia Pańskiego będzie zbawiony" (Rz.10,13) Jeżeli
pragniesz uznać Jezusa Chrystusa Panem swojego życia, zaproś Go do
siebie, lub jak powiada Biblia, "wzywaj imienia Pańskiego".
Zbawienie nie jest długim, męczącym procesem, to jest przeżycie
natychmiastowe. Upodabniając do narodzin fizycznych Jezus nazywał
go "nowym narodzeniem". (...) Oczywiście Duch Boży w
ciągu długiego okresu czasu przez Słowo Boże przemawia do naszych
serc, wielu długo zastanawia się nad przyjęciem Chrystusa. Aby
jednak Go przyjąć musi się przeżyć wzywanie Imienia Pańskiego.
(...)
Nie usiłujmy bronić naszych wad
mówiąc: taka to już jest moja naura lub nie mogę się zmienić,
taki już jestem, zbyt wielu chrześcijan udając artystów swoje
uchybienia i błędy nie potrafi nazwać grzechem. (...) Bądźmy
realistami. (...) Niewyznany grzech likwiduje chrześcijańskie życie
modlitewne. Jeżeli gniew i strach nie uznajemy za grzech wtedy
zanika skuteczność naszej modlitwy. Jedynie przez wyznanie grzechu
możemy przywrócić modlitwie jej właściwe znaczenie. (...)
Kiedykolwiek "wybuchamy", stajemy się bojaźliwi czy
przygnębieni – zawsze zasmucamy lub gasimy Ducha Świętego. Skoro
tylko jesteśmy świadomi tego grzechu, wyznajmy go i dziękujmy Bogu
za Jego przebaczenie i odnowienie. Prośmy miłującego Ojca w niebie
o zabranie od nas złego przyzwyczajenia. "Taka zaś jest
ufność, jaką mamy do Niego, iż jeśli prosimy o coś według Jego
woli, wysłuchuje nas. A jeżeli wiemy, że nas wysłuchujeo co Go
prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od Niego to, o co
prosiliśmy" (1Jana 5,14-15). Zwycięstwo nad strachem i gniewem
jest wolą Bożą.
Po każdym wybuchu gniewu uznaj ten
fakt za grzech, wyznaj go, proś Ojca o usunięcie tego nałogu,
dziękuj Mu w wierze za otrzymane zwycięstwo, módl się o
napełnienie Duchem Świętym i żyj w tym Duchu". Podobnie
powinno być z nałogiem zasmucania i gaszenia Ducha Świętego przez
strach czy depresję lub użalanie się nad sobą.(...) Wszyscy mamy
skłonność do wyolbrzymiania naszych problemów, ale "Dotąd
nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły
ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni
ponad wasz siły (1Kor.10,13)
Tim LaHAYE
"Temperament i Duch Święty"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz