Languages

sobota, 15 sierpnia 2020

Zmienić ustrój polityczny serca, z totalitarnego na Królestwo niebieskie.

Człowiek może bardzo wiele przeżyć, może nawet mieć bardzo wiele wiedzy na temat geografii czy historii, ale może nie wiedzieć podstawowych rzeczy. Nie mieć kontaktu ze swoim sercem. To tak jakby pomiędzy rozumem a sercem był jakiś kabelek, który ktoś przeciął. Emocje i uczucia swoje, rozum swoje. Rozum nie widzi co się w sercu dzieje. Ktoś podchodzi do człowieka zalęknionego i mówi mu: - Nie bój się. — Przecież się nie boję?! Ktoś inny jest strasznie zdenerwowany. - Czemu ty się tak denerwujesz? - Ja się denerwuję?!! Może to nawet szczerze mówi, bo może nawet nie wie, że się denerwuje albo że się boi. Tak samo jest czasem w komputerze, kiedy komputer wyświetla informacje że nie widzi twardego dysku. Skamieniałego serca rozum może nie rozpoznawać. Serce bowiem może być jak państwo totalitarne, w którym wciąż rządzą nowi dyktatorzy, a jeden usuwa drugiego i rządzi po nim. A człowiek może tego w ogóle nie dostrzegać. Może wręcz się postrzegać jako dobry i wierzący człowiek. Może nawet przystępować do spowiedzi i tego nie widzieć.  
Jeśli w rodzinie panuje krytyka to takie dziecko będzie się uczyło osądzania i krytykowania wszystkiego, oraz ludzi, w życiu dorosłym. Jeżeli wrogość i zazdrość, to w życiu dorosłym będzie królowała zawiść. Jeśli ciągłe porównywanie się z innymi, oraz pomiędzy sobą, to to dziecko uczy się pychy. Uczy się porównywanie z innymi i nie ma budowanego w sobie poczucia wartości. A w takim domu gdzie panuje akceptacja, dziecko uczy się miłości.Tam gdzie panuje wyrozumiałość, dziecko uczy się wyrozumiałości i miłości. Akceptacji słabości innych. Jeżeli w domu panuje lękliwość to takie dziecko będzie musiało sobie z tym jakoś poradzić. Będzie otaczało serce kolejnymi pancerzami, bo będzie uważało, że wszyscy ludzie są mu wrodzy. 

I takiego opancerzonego serca rozum może nie widzieć. Człowiek się rozwija dorasta, a ten pancerz na sercu wciąż pozostaje. I dlatego wszystko to co takie twarde w nas, musi zostać ściągnięty, żeby to serce było żywe, było żywą tkanką, żeby było otwarte. Ktoś kto chce kochać swoją rodzinę i innych, musi się pogodzić z tą myślą że może zostać zraniony. Inaczej się nie da. Musi to jakby przyjąć w koszty działalności. Chyba że nie chce, to wówczas nakłada sobie pancerz, by w ten sposób radzić sobie z różnymi uczuciami: zdrady, poczucia krzywdy, żalu. Smutek, gniew, zazdrość nienawiść. Po prostu ich nie czuje. Zobojętniał na nie. Tyle, że nie do końca, bo te wszystkie rany wszystkie uczucia gdzieś tam są odłożone. I możemy na te rany nakładać pancerze i czynić pancerz ze swojego serca. Ale to nie jest rozwiązanie. Bo z wierzchu może być pancerz, ale pod spodem toczy się gangrena.
Ci, którzy tak funkcjonują, wciąż odkładają uczucia, spycha ją na dalszy plan, wciąż nie chcąc czegoś przeżywać. Tak funkcjonują. Odkładają na przyszłość zawiści, gniew, lęki. I ta ich zamrażarka, zwana sercem, przepełnia się. I po jakimś czasie człowiek z tego powodu wpada w różne choroby psychiczne, nerwice, bo jest w nim nagromadzona masa lęku gniewu zawiści pragnień, których nie przeżył i z których stworzył ekologiczną bombę. Taki człowiek nie potrafi wchodzić w żadne głębsze relacje z innymi, stawać się darem dla innych. 

Takimi więźniami, których zamykamy w naszym sercu mogą być takie uczucia jak np. osamotnienie, złość, gniew poczucie krzywdy, żal, poczucie odrzucenia, nienawiść. Któreś z tych uczuć może zdominować pozostałe i stać się dyktatorem, zacząć panować w sercu nad pozostałymi więźniami, wzniecić rebelię i opanować całego człowieka. Bo jeśli nie przyznajemy się do istnienia jakiegoś uczucia w sobie, to ono przejmuje kontrolę nad nami. Takim czymś może być nasza seksualność, możemy tłumić ją w sobie, aż zacznie nami rządzić i kierować naszym życiem. Takim zbuntowanym więźniem którego zamykamy w sercu może być tłumiony gniew, on zaczyna nami rządzić tak, iż są momenty że nie poznajemy siebie. 

Nie znam na przykład bezpieczeństwa w relacji, bo nigdy go nie miałem w domu rodzinnym. I takie serce które ma problem z poczuciem bezpieczeństwa w relacji w chodzi w relacje z Bogiem. I się boi. Uważa, że Pan Bóg jest okrutny i zrzuca na każdego worek z nieszczęściami. Albo krzyż, który trzeba dźwigać. Albo, jak sam ksiądz przecież mówił - ból, że to może boleć. I do takiego człowieka, który się opancerzył, żeby nie czuć, przychodzi Jezus, żeby dotknąć jego serca. Chce, żeby to serce czuło. Skonfrontowało się z bólem. Jezus chce najechać i zdobyć to państwo totalitarne jakim jest skamieniałe serce. Strącić z tronu dyktatora: nieczystości, pychę, lenistwo, gniew. Nie zaakceptowane często. Bo pewne rzeczy są niezaakceptowane przez nas, nie chcemy ich w sobie, postrzegamy je jako grzeszne, postrzegamy jako złe, tłumimy. Nie przeżywamy odpowiednio, nie konfrontujemy się z nimi. Chrystus chce zmienić ustrój polityczny z totalitarnego, na Królestwo niebieskie. W którym rządzi Bóg. Bo tam gdzie On rządzi, tam człowiek jest wolny. 

Mam nadzieję że rozumiecie że uczucie zazdrości nie jest grzechem, uczucie zawiści nie jest grzechem, uczucie gniewu nie jest grzechem. Dopiero czyny pod wpływem tych uczuć są grzechem. Same uczucia nie. Bo uczucie, to co innego niż czyn. Ale gdy się to pomiesza, to można wyprowadzić potem z tego fałszywy wniosek: nie mogę się gniewać. Rodzice mówili: nie bądź zazdrosny i to się gdzieś wdrukowało w umysł. 

Takie serce nieopancerzone, pełne ufności, jest  jak serce Dawida, który szedł z wiarą na wrogów. Takie było też serce Maryi. Chciałbym żebyście zakosztowali choć trochę takiej wspólnoty rodzinnej, w której ludzie mają żywe serca. Potrafią się przytulić, potrafią sobie okazać życzliwość i są dla siebie wyrozumiali. I nawet jeśli pojawi się jakiś konflikt, potrafią się dogadać. Nie manipulują soba, komunikują wprost swoje potrzeby. Od najmłodszych lat dziecko uczy się wyrozumiałości, nie jest porównywane, nie jest uzależniana jego wartość od tego co robi. Przerwać to przekleństwo, które przechodzi z pokolenia na pokolenie. Być falochronem dla tego przekleństwa które przechodzi z pokolenia na pokolenie. I dalsze pokolenia, żeby już otrzymywały błogosławieństwo. Dobre słowa.  

 

ks. Teodor konferencja 1. "Serce rodziny bez pancerza" 

Żródło: https://gloria.tv/post/cjySLjuZDYzu4XSanN1nnoW21

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz