06.07.2021 |
Czym bowiem oddycha dusza? – Tym, co prawdziwe, dobre, piękne, ale i święte, duchowe, wieczne i Boże. (...) A czym oddycha umysł? Jan Paweł II powiedział, że „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Tak, bo umysł oddycha prawdą, logiką, prostotą i jasnością wiary, proporcją, harmonią, naturalnością… A dusi się, gdy zanurza się w pojęciowym zamęcie, w zafałszowaniach, w sprzecznościach, absurdach, w pozorach, iluzjach, mistyfikacjach… A co w takim razie, jeśli mamy wciąż do czynienia z globalną mistyfikacją? Stąd poczucie zmęczenia, znużenia, zgnębienia, jakiejś mroczności, hipnotycznej senności… ale i rosnącej bezmyślności. A nic tak nie odciąga ludzi od prawdy jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy. (...)
Acedyk więc czuje awersje do miejsca, w którym jest, do mieszkania, do
domowników, ale i do siebie samego – do tego kim i jaki jest, do roli
jaka mu przypadła, to stanu, zawodu, pracy. Nie cierpi tego co
monotonne, powtarzalne, zwyczajne, niezmienne. Ucieka od obowiązku, od powinności, ale i od zbyt długich związków,
znajomości, przyjaźni, kontaktów. Nie znosi tego, co wymaga trudu,
wysiłku, cierpliwości, stałości, poświęcenia, a więc i pracy tak
fizycznej, jak umysłowej, no i duchowej. Dlatego stroni od modlitwy, od
rozmyślania, od rytmu obowiązków religijnych, a więc i od kontaktu z
Bogiem, który go nuży, nudzi i ogranicza. Buntuje się przeciw
posłuszeństwu, dyscyplinie, stałemu porządkowi, bo to go wiąże i więzi.
Acedyk podąża przede wszystkim za nowością, za nieustannymi zmianami – w sobie, wokół siebie; w upodobaniach, zainteresowaniach, znajomościach, związkach. Lubi porzucać prace, obowiązki, osoby. Pożąda wciąż rozrywki – zmysłowej, ekscytującej, czasem perwersyjnej. Rozrywany jest bowiem przez popędliwość i pożądliwość. Dąży do przekraczania granic, balansowania na krawędzi, igrania z ogniem, a nawet ze śmiercią, byleby nie trwać w nudzie i monotonii. Dlatego ze spraw duchowych pociąga go magia, alchemia, astrologia, a także mroczne kulty i demonizm, wszak kuszony jest wciąż przez demona południa. Acedia jest kusicielskim ZAMIAST, jest wrotami do innych „duchów zła” (logismoi), czyli obżarstwa, nieczystości, chciwości, smutku, gniewu (złości), próżności i pychy. Jej skutkiem jest postępujące wikłanie się w najrozmaitsze namiastki i rozrywki; emocjonalno-zmysłowe rozedrganie; wewnętrzne rozdarcie; labilność i frustracja; osłabienie czy utrata relacji z ludźmi, a nawet związków, czyli osamotnienie i izolacja z wcześniejszym już zerwaniem więzi z Panem Bogiem. Nie wspomnę o zmarnowaniu oceanów czasu, który jest ponoć… materią zbawienia. I tu trzeba powiedzieć, że w ten stan masy ludzi są od lat wpychane przez machinę nieumiarkowanej konsumpcji doprowadzającej człowieka do przemieniania się w gatunek jamochłona nienasyconego. Dalej, przez tzw. przemysł rozrywkowy oferujący rozrywkę wciąż przekraczającą granice dobrego gustu, zasad moralnych, uznanych tabu i świętości. Kuszą w niej i królują w tysięcznych odmianach wszystkie grzechy główne, dewiacje i bluźnierstwa. Odbiorca tego wszystkiego zatracając się w tym, traci nie tylko rozeznanie, dobry gust i umiar, ale rozsądek, sumienie, wolność i duszę. Jest on nie tyle materiałem na niewolnika, co już niewolnikiem. Gorzej, bo perwersyjnie zakochanym w swoim zniewoleniu, poniżeniu i odczłowieczeniu.(...) Ojcowie Pustyni i mnisi nie tylko ją diagnozowali, ale wskazywali na sposoby unikania czy zwalczania jej w sobie. A że ich apoftegmaty były pełne prostoty, to jeden z nich na pytanie o remedium na acedię, powiedział krótko: „Nie zapominaj o wdzięczności”.(...)
„Nie wiem, co wybrać Może ty powiesz, o co mam cię poprosić?” I wtedy blask świecy przybrał postać Anioła, który rzekł: „Długo czekałem na takie pytanie. Jeśli ja mam ci dać radę, to módl się i proś Boga o to, byś bez względu na to, co się wydarzy, nie traciła pokoju ducha. Resztą ja się zajmę”. Taki pokój ducha mnisi nazywali hezychia, czyli głębokie ukojenie, zanik pragnień, stan milczącego istnienia, odbijanie w sobie Boga. A stan ten osiągało się już po zwalczeniu demona acedii, po którym już żaden gorszy duch nie przychodził.
Br. Tadeusz Ruciński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz