Albo żeś nam powiedział już wszystko, albo dopiero przyjdzie ten Duch który nas wszystkiego nauczy. Jak to jest?
Otóż tu widać rozróżnienie tych dwóch słów, że Jezus powiedział "wszystko", ale potrzebujemy Ducha, który nam pomoże zrozumieć. Widać to w historii życia Apostołów. To niesamowite jest, że oni mieli najlepszego kaznodzieję świata Jezusa Chrystusa, który głosił im kazania i często dokonywał cudów . (,,,) Oni to wszystko widzieli (...) Niesamowitą mieli formację... I wszyscy spod krzyża zwiali. Ile Bóg w tej cienkiej Ewangelii zawarł elementów aby nas pocieszyć. Przecież to jest niesamowite, że na Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi: "jeden z was mnie zdradzi". A oni jeden przez drugiego pytali: "Czy nie ja Panie?". Przecież to jest głupie pytanie "No czy ja cię zdradzę?". Wiecie dlaczego pytali ? Bo żaden z nich nie był pewny, czy nie zdradzi Jezusa.
Poszli za Jezusem z Nazaretu. Zostawili
swoje domy, łodzie, zainwestowali w Niego życie i widzą że ten
Jezus coś słabnie. Przyjaciele się od niego odwracają, zaczyna
coraz dziwniejsze rzeczy mówić. A może to oszust? A może trzeba
skórę ratować i przeskoczyć jeszcze na stronę faryzeuszy? I się
zastanawiali nad tymi słowami: " Jeden z was Mnie zdradzi", Bo
oni nie byli pewni co jutro zrobią... Wreszcie ten fragment
Ewangelii – Wniebowstąpienie Jezusa. Wielki finał. Jezus wstępuje
do nieba... I takie jedno zdanie Ewangelisty: "Niektórzy zaś
ciągle wątpili w Niego", Ciągle wątpili. Pocieszenie dla
tych, którzy przychodzą i mówią: "Księże, ja już się
pięć lat nawracam, I strzelam takie numery, że to głowa boli",
Nie martw się. Oni byli po trzech latach formacji Pana Jezusa. To
ty, po pięciu tarach formacji nas, grzesznych księży... To i po
trzydziestu latach ciągle czegoś nam brakuje, ciągle zawodzimy...
Czy ta scena z Piotrem. Już trzy razy wyznał miłość. Jezus mówi
: pójdź za mną. On idzie za Jezusem, potem się odwraca i mówi: "A
co będzie z Janem?" No Piotrze, już nie wypada, zrobiłeś
dyplom u Pana Jezusa, a jeszcze się do tyłu odwracasz. My tacy
jesteśmy. (...) A Jezus cały czas zbiera. Jezus nie powiedział"
"Wymieniam was na inną kadrę, nie nadajecie się", Nie, ciągle ich zbierał jak kurczaki, które mu się rozłaziły.
Gdzie jest problem? No właśnie.
Problem jest, że w głowie mamy wszystko już poukładane. A tu nie,
Te trzydzieści- czterdzieści centymetrów, to jest czasem
największa podróż jaką słowo musi odbyć. Jezus powiedział"
Ja wam wszystko powiedziałem. Wy teologię już znacie. Mówiłem wam
o Trójcy, o Ojcu. Tylko teraz przyjdzie Duch Święty, który wam
to wszystko przesunie do serca. Przepraszam za porównanie – jak w
kasynie, kiedy krupier bierze tą łopatkę i tak te wszystkie żetony
przesuwa,,, My tu z głowy mamy taką kroplówkę do serca. I to tak
powoli kapie. Wszystko tu już w głowie jest napchane, ta teologia
aż uszami wychodzi, a tutaj nie może dojść. Bo serce jest
twardsze od skały. Jak państwo zwiedzaliście jakąś jaskinię,
Raj czy inną, to widzieliście, jak tam kropelka kapie i w skale
tyle, taki kawałeczek dołka wykapała. Pytamy się przewodnika"
To ile ten dołek powstawał?" " - A ten dołek, to 400 000
lat. " Tyle kropla wykapała. Dlatego mistycy mówili, że w
czyśćcu niektóre dusze są po tysiąc lat. (...) Więc serce jeśli
jest skałą... A właściwie nie skałą. Raczej: zrogowaceniem po
ranie. Ranne serce się zrasta i powstaje zrogowacenie.
I te prawdy Boże, tak powolutku,
powolutku kapią.(....) I dlatego Apostołowie, gdyby zostali na tym
etapie Wieczernika, Wniebowstąpienia, to nigdy by nie ruszyli. I
dlatego Jezus mówi" Ześlę wam Ducha. Dam wam Swojego Ducha,
Pocieszyciela, On wam wszystko przypomni." Co to znaczy? Że my
sobie przypomnimy przykazania? Nie, my je znamy. Tylko to jest
niesamowite, kiedy człowiek odkrywa słowo, które znał. (,,,)
Wiecie są tacy mężczyźni, którzy całe życie: panienki,
alkohol i nagle przestaje pić. Pozaszywa się tam esperalem, czy
coś tam i nagle mówi: "Księże, ja mam syna co ma piętnaście
lat, a ja pierwszy raz usłyszałem" Mam syna"." Mój
syn. Oczywiście ja tego dzieciaka tam widziałem, ja go kąpałem,
pomagałem żonie... Mój syn!"(...) Duch Święty wam wszystko
przypomni. Jeszcze raz usłyszysz pewne słowa. Natomiast jeśli nie
byłoby Ducha Świętego, to kiedyś święty Augustyn w swoich
wyznaniach pisał, że on poznał już dobrze naukę chrześcijańską,
a jeszcze w nią nie uwierzył. I porównywał swoją sytuację do
takiego człowieka, to się każdemu z na zdarzyło, że leżymy w
takim półśnie , jeszcze w łóżku, pod kołdrą, i doskonale
wiemy, że powinniśmy wstać. Ale w ogóle to nasze wstanie to jest
najlepsza rzecz na świecie. I ... leżymy dalej, Już trzeci raz
dzwonek dzwoni, matka krzyczy, już się spóźniłem, o wstanie to
byłaby bardzo mądra rzecz, bardzo jest mi to teraz potrzebne. No to
się przewrócę na drugi bok. Tak właśnie jest z naszym
chrześcijaństwem. Ależ oczywiście, Kościół ma rację, ależ
oczywiście... Biblia ma rację, księża mają rację, Bóg ma
rację. I co? I robię właśnie zupełnie odwrotnie. (,,,)
Przyjrzyjmy się jak Apostołowie przygotowywali się na przyjście
Ducha Świętego. Trzeba się wczytywać w Pismo Święte. W
dwukropki, przecinki, wielokropki, cudzysłowy. "Znajdowali się
– uwaga – wszyscy razem na tym samym miejscu". Dlaczego
Autor pisze: "Znajdowali się razem na tym samym miejscu"?
Przecież jak razem, to wiadomo, że na tym samym miejscu. A on to
podkreśla.
Ducha Świętego można wyprosić tylko
z kimś. Oczywiście, że można też samemu. "Duch tchnie kędy
chce". Ale Jezus mówił: " O wiele skuteczniejsza modlitwa
będzie, jeśli dwóch albo trzech zbierze się w imię Moje".
Dlaczego?
Pan Bóg ma zawsze ten sam problem z
nami. "Czy ty chcesz Ducha Świętego?" Gdybyśmy rozdali
ankietę, to każdy z nas by napisał: "Oczywiście chcę".
To nie jest takie proste. Bardzo chcesz? My byśmy napisali: "Bardzo
chcę". Naprawdę bardzo chcesz? To wróć się dzisiaj do domu,
czwartego czerwca 2006 roku, i zaproponuj żonie modlitwę o Ducha
Świętego. - No proszę księdza, tylko bez żartów. Bez przesady.
To jest proszę państwa tak – jak
sobie rano człowiek leży w łóżku, i tak sobie mówi – jak mi
się chce pić. Matka dzwoni, mówi: "synku, woda mineralna jest
w lodówce". No nie, do lodówki to ja nie pójdę, to jest za
daleko.
Po co są kryzysy w życiu? Pan Bóg
pokazuje czego my chcemy. To jest to właśnie zamieszanie w naszej
głowie, że my nie wiemy czego chcemy. Chcesz Ducha Świętego? Ale
naprawdę chcesz? To dziś będziesz się musiał odkryć trochę
przed ludźmi. Odkryć, a poza tym wyjść z postawy egoistycznej, bo
jeśli modlimy się we wspólnocie, to ja nie mogę ciągle mówić:
"Duchu Święty, daj mi to, daj mi to, daj mi to". Tylko
muszę też spojrzeć na tych ludzi, że ja się też powinienem
pomodlić w ich intencjach.
Kochani. Ludzie, którzy chcą żyć,
tak fizycznie, są gotowi na niesamowite poświęcenia. Ja zawsze
patrzę jak ci, którzy przebywają w szpitalach, zdobywają się na
rzecz heroiczną – odkrycie swojej fizycznej intymności przed
innymi ludźmi. Sale sześcioosobowe, ośmioosobowe. Tego pana, pani
pielęgniarka cewnikuje, a tej pani podstawia kaczuszkę, ten pan ma
jakąś rurkę z której coś spływa i skapuje. (...) I nikt z
nich nie mówi – "ja tam wolę umrzeć, a nie będę w
pidżamie paradował przed obcymi." Będziesz. Będziesz
paradował w pidżamie, i bez pidżamy. I sondę ci będą robić, i
kupcię na zamówienie będziesz robił. Odkryjesz się. A chcesz żyć
duchowo? Chcesz uzdrowić małżeństwo? To trzeba się zacząć
wspólnie modlić. Na jednym miejscu. Bo to jest bardzo ważne, że
często mąż z żoną mieszkają pod jednym dachem, a są w zupełnie
innym miejscu. Dwa różne światy. Ona wspomina coś innego, on
wspomina coś innego, ona ma swoje kompleksy, on ma swoje kompleksy,
on ma swoje marzenia, ona ma swoje marzenia, zupełnie inaczej świat
postrzegają. Nie są na jednym miejscu. On się może w swoim pokoju
modlić: "Panie Boże, za coś mnie ukarał tą kobietą"
Ona dokładnie tą samą modlitwę może zanosić w swoim pokoju. I
modlą się oboje do tego samego Boga. Tylko są zupełnie w dwóch
innych miejscach. A gdyby tak usiąść i powiedzieć: "Żono,
już nie ja, nie ty, nie moja racja, nie twoja racja, choć poprosimy
Ducha Świętego, niech na nas zstąpi. To co był śpiewane w
Sekwencji: "Przyjdź Światłości Sumień. Ześlij z nieba
wzięty światła Twego strumień. Światłości najświętsza, serc
wierzących wnętrza." (...) Nota bene jak już mówię o tym
"kopnięciu" co otwiera oczy na jakieś słowo, to jak
dzisiaj o dziesiątej odprawiałem Mszę Świętą, i tej Sekwencji
słuchałem, to mówię: "Boże Drogi, ja chyba nigdy w życiu
tak dobrze nie słyszałem. Bez przerwy o sercu i o świetle."
To niesamowita modlitwa. A może byśmy tak żonie, narzeczonemu,
tak bez żadnych warunków powiedzieli: "Chodź się pomodlimy
do Ducha Świętego." Bo tu się, moi kochani, zaczynają
schody tego przyjęcia Ducha Świętego – kto kogo zaprzęgnie w
cugle.
My jak Duch Święty zstępuje, to
byśmy mu chętnie wręczyli kartkę z zadaniami na najbliższy
tydzień. Więc tak Duchu Święty – w małżeństwie mi popraw, w
pracy, dzieci żeby były grzeczniejsze. A Duch Święty mówi: Hola,
hola, ja mam zupełnie inny program. My bardzo często Pana Boga
potrzebujemy do realizacji swojego programu. A tymczasem Duch Święty
zstępuje na tych, którzy chcą go uznać za Pana. I oddać się
jego koncepcji, jaką On ma dla mnie i dla mojego życia. To jest
koncepcja zupełnie inna.
Na pewno, kochani, kiedy urodził się
Karol Wojtyła, i goście przyszli, i ciocie i wujkowie, i sąsiedzi
, i życzyli zdrowia rodzicom, żeby byli zdrowi i szczęśliwi, to
nikt nie wiedział, że pani Wojtyłowa za parę lat umrze; brat
umrze za 20 lat; ojciec umrze w 40-tym roku, będą do niego
strzelać... I gdyby Bóg nam tak o tym powiedział wcześniej. On
mówi: "Niepotrzebna jest wam ta wiedza. Pójdziemy zupełnie
inną drogą." (...) Duch Święty mówi: "Zaufasz mi? Ja
ci nie mogę wytłumaczyć dzisiaj wszystkich moich pomysłów. No,
nie mogę. Nie zrozumiesz tego dzisiaj. " My chętnie
przyjmujemy ofertę do przejrzenia. - Daj mi ofertę do przejrzenia,
zobaczę, może podpiszę z tobą tą umowę o remont mojego
mieszkania. Wchodzi ekipa i mówi : "Ja wybieram kolor, ja
wybieram glazurę, wchodzie pani w to? Aha i jeszcze zlikwidujemy łazienkę."
Straszne pomysły.
Czy ja przyjmuję Ducha Świętego jako
Pana? To jest pierwszy kłopot, żeby mu się oddać. Ja wam
opowiadałem, jak mnie tam podrzucali na Jasnej Górze. Więc w
sytuacji, kiedy tracimy kontrolę. (Odwołuję się do sytuacji
medycznych, bo tu najczęściej tracimy kontrolę. ) Strasznie się
zawsze czułem kiedy wchodził jakiś pacjent, a ja siedziałem na
fotelu u dentysty z rozdziawioną buzią. Wchodzi ktoś obcy i tak
się na mnie gapi. Stracić kontrolę. My koniecznie chcielibyśmy
się zawsze dobrze prezentować. I druga sprawa, że zostaniemy przez
otoczenie często wyśmiani. Gdy Apostołowie przyjęli Ducha
Świętego, zaraz powiedzieli "zachowują się jak pijacy".
No, żeby tylko o mnie ktoś tak powiedział, że zachowuję się jak
pijak! Panicznie się boimy słów: "ale jesteś dewotka",
"ale parafiańszczyzna", "ale jesteś fanatyk",
"wiesz skrajnością twoja postawa zalatuje". Oczywiście,
jestem fanatykiem do kwadratu, jestem super skrajny. Jezus też bez
przerwy mówił o Bogu i bez przerwy mówił, żeby unikać grzechu.
Więc się przyglądajmy Jezusowi, jeśli mamy jakiekolwiek
wątpliwości co do swojej postawy.
I zaczynają mówić językami, co jest
zawsze bardzo sensacyjnym tematem, ale też się wczytajmy: "Zaczęli
mówić językami, tak jak im Duch pozwalał." Bo te języki to
nie było po to, że skończyli błyskawicznie jakiś kurs
lingwistyczny i mieli talent. Tylko Duch Święty dał im umiejętność
języków, żeby głosili Słowo Boże wszystkim narodom. (...) Dziś
Kościołowi potrzeba innych języków. Potrzebny był język
starości Jana Pawła II. Albo za co pokochaliśmy Ratzingera. Za
jego delikatny uśmiech. Mąż, żona mówią w tym samym języku, w
tym samym dialekcie i nie mogą się dogadać. Żona mówi, że to
jest czarne, mąż że białe. I trzeba daru języków? Trzeba daru
języków. (...) Poślę wam Ducha Pocieszyciela mówi Chrystus,
czyli już zakłada, że będziemy potrzebować pocieszenia. Że my
będziemy smutni. Że my będziemy strapieni. I zaraz dodaje –
zawsze dodaje, kiedy mówi o tym Pocieszycielu – poślę wam Ducha
Prawdy. Duch Święty będzie nas pocieszał prawdą. My się
pocieszamy – chyba się zgodzicie ze mną bracia i siostry –
kłamstwem: o świetnie wyglądasz; no naprawdę szczupła jesteś;
fantastycznie ci idzie; kapitalnie żeś dom zbudował; Wracamy do
domu i mówimy: "Ale ruderę postawił". Czujemy, że to jest lipa. Ja – przepraszam –
powiem osobiste dla mnie spotkanie, z kimś kogo chyba mogę nazwać
przyjacielem. Spotkaliśmy się kiedyś i ja zacząłem taką gierkę:
a tam nie idzie, a tam rekolekcje mi nie poszły, a to że coś tam
coś. No i na co czekam, na co czekam? Zaprzeczaj, zaprzeczaj: że
nie, że wiesz, że twoje kazanie... A ten ktoś się na mnie
popatrzył, mówi: Piotr, ile ty masz lat? Ja mówię: czterdziecha
minęła. On się tak zastanowił, a ja sobie myślę: "Coś nie
idzie po mojej myśli. Nie tak miało być." On mówi: "Piotrze,
zostało ci dwadzieścia lat życia, takiego aktywnego. Przy
najlepszym układzie. Za dwadzieścia lat, kiedy będziesz miał już
sześćdziesiąt parę, to będziesz już sobie tylko z kolegami
wyniki badań pokazywał. Zostało ci dwadzieścia lat. Musisz się
skoncentrować, bo to niedużo już jest." Kochani, nawet nie
wiecie jak mi to pomogło. Ja do dziś tą rozmową żyję. (...)
Naprawdę nie masz co mówić sześćdziesięciolatkom: "Jakże
świetnie się trzymasz, no bajka jakie masz wyniki, jeszcze dużo
lat przed tobą." Nie! Powiedzieć to z miłością: "Słuchaj,
ostatnia prosta, nie czarujmy się. Skoncentruj się na życiu.
Pomyśl.". Czy powiedzieć komuś: "Słuchaj, źle
zrobiłeś."
My jak mamy jakieś wątpliwości to
koleżanka dzwoni do koleżanki: "Słuchaj, musimy się spotkać,
szybko. He, ten mój mąż, wiesz jaki jest podły? - Przecież wiem.
On jest strasznie podły." A gdyby tak powiedzieć: "Wiesz,
przyznam ci szczerze, z tego co opowiadasz, że ten twój mąż miał
rację. Nie gniewaj się na mnie. Ja ci chcę powiedzieć prawdę".
"Poślę wam Pocieszyciela, Ducha
Prawdy."
Kiedyś mi jeden pan opowiadał, że
miał ogromne kłopoty z czystością. Pojechał do znanego
spowiednika, gdzieś daleko, daleko, daleko. I mówi: "Ojcze no
grzeszę, bo te kobiety tak na mnie lecą, no bo wie ojciec
przystojny jestem, no to tak". A on tak mówi: "No, nie
żartuj..." I on mówi do mnie: "I wie ksiądz, po co ja
pojechałem te trzysta kilometrów? Po to >>nie żartu<<.
Mi się tak to wbiło do łba, I ten spowiednik mnie sprowadził na
ziemię", (....) Czy kwestia porównywania się. Proszę
państwa, jak się chcemy oszukać, to zaraz musimy kogoś znaleźć
do porównania. W którą stronę się chcemy oszukać? Chce się
pani przekonać, że jest piękna, zaraz możemy znaleźć mniej
przystojną panią. Chce się pani przekonać, że jest pani
niepiękna, zaraz znajdziemy bardziej piękną panią. Porównywanie
jest oszustwem, kłamstwem. Przychodzi dziewczyna smutna i struta, Co
sie stało? Chora jesteś coś? Nie, koleżanka wyszła za mąż. No
i koniec, już nie ma pocieszycieli. A to trzeba odważnie
powiedzieć. My zawsze mówimy: " Znajdziesz sobie kogoś,
znajdziesz",,, Nie, Może nie znajdziesz . Licz się z tym, że
możesz nie założyć rodziny. Nie zmarnuj życia. I bez tego można
życie przeżyć cudownie. Możesz zostać do końca życia sama. Z
tym się trzeba liczyć. I wiecie, ja się kiedyś, jako ksiądz,
bałem tego ludziom mówić. Nie, na pewno ktoś cię pokocha, jesteś
śliczna." Tylko, że prawdę trzeba mówić ludziom z
miłością. Bo można też prawdę mówić bez miłości. I to
niszczy. (...) Każde z was: ja, ty, pani, pan, jest niepowtarzalnym
dzieckiem Boga i Bóg mówi do ciebie: "Siadaj, słuchaj, mam
dla ciebie w życiu pewną sprawę. Zaufaj mi. To może nie być
wielkie stanowisko, to może nie być wielką kariera. Nie porównuj
się do aktorów, aktorek, Oni mają swoje biedy i też często
płaczą. Dam wam Ducha Pocieszyciela, ale Ducha Prawdy. To
niesamowicie wyzwala. Tak, nie jesteś najpiękniejsza, nie masz
takiego talentu, ale popatrz, masz inny talent. Naprawdę
ksiądz tam myśli? -Tak, gdyby było inaczej to bym nie kręcił,
bym ci powiedział prawdę.
Chrystus chce nas pocieszyć. On nam
wszystko przypomni. Jeśli wejdziemy w prawdę, On doprowadzi nas do
całej Prawdy. "Wy jeszcze tego dziś zrozumieć nie możecie".
My przez to, że dzisiaj czegoś nie możemy zrozumieć, to się na
Pana Boga obrażamy. To co powiedziałem na początku homilii – "On
coś kręci ten Pan Bóg, On coś nas nie kocha." (...) Ja tylko
ufam, że "się wszyscy bardzo zawstydzimy, za to nasze mówienie
- "a dlaczego to Pan Bóg tego nie zrobił?". A dlaczego to
jakieś dziecko zginęło zagryzione przez psa? Przepraszam, ja nie
wiem, (...) Ja nie wiem jak Pan Bóg patrzy na świat. Patrzy w innym
wymiarze. Tylko sami przyznamy, że to często w postawie rodziców
nazywaliśmy w dzieciństwie: "Mama mnie nie kocha, mama mi
ciągle zabrania, mama mi zabrała zapałki i taki fajny drucik co
wsadzałem do kontaktu, więc mama jest niedobra". Mówiliśmy
tak? Mówiliśmy tak. A dzisiaj chętnie byśmy tę matkę w rękę
pocałowali, za to że nas do dentysty prowadziła, że nas
przytrzymywała jak nam zastrzyk robili. Syneczku, musiałam to
zrobić. I Pan Bóg też powie: " Musiałem, Ja was chciałem
ratować, na różny sposób, w trudne sposoby." Ciągle nam
Pan Bóg chce coś odkryć, właśnie przez Dar Ducha Świętego.
(,,,) Ten Dar jest nam bardzo potrzebny, bo jeśli Go nie przyjmiemy,
nie oddamy mu się jako Panu, to pozostaniemy z tą głową
spuchniętą od prawd, sloganów, teologii, wezwań, apeli i nie
ruszymy się z miejsca. A kiedy zstąpi, zaczniemy jak Apostołowie w
wolności głosić Chrystusa. Sobie samym, W wolności miłować Pana
Boga. I mocno przyspieszymy tą kroplówkę z Prawdami Bożymi, która
chce wydrążyć te nasze chore i zatwardziałe serca. Amen.
Fragmenty kazania księdza
Piotra Pawlukiewicza
(źródło: https://youtu.be/JvgPePLdpK0)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz