Languages

sobota, 11 lipca 2020

Wszystko jest tchnieniem wiatru


Sokotra, Jemen, drzewo ogórkowe
Cisza, spokój. Duch Święty jest we mnie. Spoczywa. Otacza mnie Duch Święty. Przez chwilę mogę zakosztować tego, co kiedyś zostanie mi podarowane na zawsze: spokoju, zadowolenia, szczęścia i błogości. Dotarłem — na chwilę — do celu, przekroczyłem skończone i wkroczyłem na teren nieskończoności, świętości. To znów się zmieni, gdy zacznie się dzień, otoczy mnie światło i hałas, znów zacznie mnie napędzać wewnętrzny niepokój, dogoni mnie życie ze wszystkimi swoimi błahostkami.
Teraz jednak, przez tą krótką chwilę, rozkoszuję się byciem u celu, uczuciem jedności ze skończonością i nieskończonością, świętością. To właściwie nic podniecającego. Nic szczególnego. To tylko spokój, trwanie, spokój, cisza.(...) 

modlitwa, medytacja, zatrzymanie się w biegu, kontemplowanie dzieł sztuki pomaga nam się wyrwać poza czas. Abyśmy mogli rozszerzyć naszą wewnętrzna przestrzeń o to, co nieskończone, wypłynąć na nieskończoność i aby nieskończoność mogło się w las rozprzestrzeniać, przenikać nas, a nawet nas zalać. Do tego stopnia, że czasem podczas medytacji lub kontemplacji prawie zatracamy się w nieskończoności. Wchodzę w bezpieczną, otaczającą mnie atmosferę Ducha Świętego, pozwalam się jej wciągnąć. Im bardziej powierzam się przy tym Nieskończoności, sile przemijającej Świętego, tym bardziej ona przejmuje prowadzenie, kształtuje mnie według swojej miary. Jej miarą jest miłość. Miłość, która przemienia małoduszność w wielkoduszność, nienawiść w sympatię, żądzę zemsty w przebaczenie. I powierzam się bez reszty nieskończoności, gubię się po to, abym mógł się odnaleźć — przemieniony.(...) 

Gdy jesteś przygnębiony, zmartwiony, ogarnia cię lęk, zamknij oczy i wyobraź sobie: Duch Święty wypływa w ciebie, dociera do wszystkich nerwów twojego bytu. Wpływa do twojego serca, otacza cię. Duch Święty spłukuje twój strach. Im bardziej się w tobie rozprzestrzenia i bierze cię w posiadaniu, tym mniej się boisz. Duch Święty, któremu pozwoliłeś wniknąć do swojego wnętrza, otacza twój strach, neutralizuje go. Czujesz związek z nim. Jesteś z czymś połączony, w czyś zakotwiczony, w czymś co jest silniejsze od twojego strachu. Powierz się silniejszemu większemu, nieskończonemu Bogu. Oddaj Mu swoje troski,. Pozwól się umocnić Duchowi Świętemu, który przez ciebie płynie. Poczuj, z jaką czułością cię otacza i przenika.(...) 

czasem, może nawet przez większość czasu, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jesteśmy połączeni z Nieskończonością, Duchem Świętym. Wtedy trzeba to sobie uświadomić: jestem z Duchem Świętym związany. Otworzyć się, "albowiem dobry jest Pan, łaska jego trwa na wieki, a wierność jego z pokolenia na pokolenie". (Ps. 100,5). Wciąż powtarzam te słowa, (...) Gdy oświeca mnie duch Święty, staję się pusty. On oczyszcza mnie ze wszystkiego, co mogłoby powstrzymać mnie od przyznania mu miejsca, które mu się należy, które chce mi dać.

(...) gdy Święty zajmuje we mnie coraz więcej miejsca, a Nieskończony we mnie wyraża swoją ludzką naturę, wtedy moje stawanie się pustym idzie w parze z rezygnację z myślenia roszczeniowego. Muszę pozostawić ze sobą wszystko, co we mnie napuszone: posiadanie i uznanie, co mogłoby mi przeszkodzić w osiągnięciu pełni człowieczeństwa.(...) dopóki nie będzie zakotwiczenia w innym świecie, w związku z Bogiem, dopóty ryzykujemy, że sami uczynimy z siebie bogów. Tak twierdzi psychoanalityk Robert Moor. 

(,,,). Tchnienie wiatru, tchnienie wiatru, wszystko jest tchnieniem wiatru. Ledwie coś się pojawi, zaraz znów tego nie ma. Nadymamy się, używamy ważkich słów. Ale ledwo je wypowiemy, już przebrzmiały, bez znaczenia. Udajemy ważnych, czasem nawet wierzymy, że faktycznie tacy jesteśmy, ale zanim się obejrzymy, spadamy z piedestału, na którym sami się wspieraliśmy lub który pozostawili nam inni. Wszystkie nasze starania, przez który się nadymamy, sprawiają, że oddalamy się od samych siebie. Oddalają nas od tego, co nie niszczeje, nie okazuje się podmuchem wiatru. A to jest Nieskończoność, sam Duch Święty, który był, który jest i który będzie.(...) od nas zależy, w którym kierunku pójdziemy. Możemy iść drogą puszczenie się, drogą "gorącego powietrza", które nas na moment wynosi w górę, szybko jednak się kończy. Albo możemy wejść na drogę, która prowadzi do tego doświadczenia pozostawania w związku z bezgranicznym, nieskończonym z Duchem Świętym już teraz. Dopóki idziemy drogą na puszczenie, dopóty schodzimy na manowce.  To może być z pewnością początek zmiany kierunku: możemy wejść na drogę, która prowadzi do wnętrza, to bezgraniczności.
Wunnibald Muller 
"Oddychaj we mnie. Realność Ducha Świętego"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz