Languages

niedziela, 12 lipca 2020

Niech się nie trwoży serce wasze, ani się nie lęka!

Zakopane, Jaskinia Dziura 
Strach jak duch przychodzi do ludzi, aby zawładnąć ich życiem. (…) Ale Bóg zawsze mówi do nas „nie bój się”, a strach zawsze będzie ci mówił „powinieneś się obawiać”. (…)   Jeśli rozpoznasz jego głos, rozpraw się z nim. Powiedz: „Pan mój uwalnia mnie od wszelkiego lęku”. (Ps.34,4) (1) 
Gdy okazywałem Bogu wdzięczność za to, czego bałem się najbardziej, stało się coś wspaniałego: mój lęk osłabł. (…)  Dopóki walczyłem z lękiem, wypierając go lub kontrolując, miał on nade mną władzę.
Kiedy zaś przyznałem się do tego, że się boję, i podziękowałem Bogu za okoliczności, w jakich się znalazłem, oraz własną bezradność, stało się coś zupełnie przeciwnego niż to, czego się spodziewałem. (…) To interesujący paradoks, że tak długo, jak walczymy ze strachem, on pozostaje naszym prześladowcą. Kiedy jednak przyjmujemy go z wdzięcznością oraz wiarą, przegrywa i w rzeczywistości staje się naszym sprzymierzeńcem. (2)  

Bóg wzywa do uznania grzechu i stanięcia w prawdzie o nim.(...) Piotr stający przed zebranym tłumem i odważnie głoszący Jezusa, którego jeszcze niedawno się zaparł, mając przed sobą tylko służącą, jest najlepszym dowodem na to, że Boża Łaska i Boże Dary nie są kwestią zasługi, a jedynie suwerennej decyzji Najwyższego.(…) Strach jest charakterystyczny dla niewolnika, a chrześcijanin nim nie jest! Jaka jest wartość działania podejmowanego lub nie ze strachu? A jaka jest wartość działania podejmowanego lub nie z miłości? Myślę że każdy z nas czuję tą różnicę. Gdyby Boga zadowalało wymuszone strachem posłuszeństwo, nie otrzymalibyśmy Wolnej Woli. Bylibyśmy niewolnikami, pod groźbą kary spełniającymi polecenia despotycznego władcy, który nie liczy się z nami, a jedynie zależy mu na osiągnięciu wyznaczonego celu. (...) Prawdziwa miłość może zaistnieć wtedy, kiedy istnieje wolność. Nie ma mowy o prawdziwym uczuciu, gdy ktoś został do niego przymuszony. (...) (3)

Pan Jezus powiedział: "Pokój zostawiam wam, pokój Mój wam daję" (J 14,27). (....) w tym samym wierszu jest on określony jako pokój nieustraszonego serca: "Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka" (...) Święty Paweł pisał: "Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim, w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzajcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie" (Fil. 4, 6-7).(4)

„[...] bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy żyją według Ducha, o tym, co duchowe.” (Rz. 8:5-9) 
Kiedy człowiek poddaje się uczuciom (emocjom), nie Duchowi Świętemu, staje się igraszką zmiennych nastrojów. (5)

Po każdym wybuchu gniewu uznaj ten fakt za grzech, wyznaj go, proś Ojca o usunięcie tego nałogu, dziękuj Mu w wierze za otrzymane zwycięstwo, módl się o napełnienie Duchem Świętym i żyj w tym Duchu". Podobnie powinno być z nałogiem zasmucania i gaszenia Ducha Świętego przez strach czy depresję lub użalanie się nad sobą.(...) Wszyscy mamy skłonność do wyolbrzymiania naszych problemów, ale "Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad wasz siły (1Kor.10,13)(6) 

Tam gdzie niewola, niesprawiedliwość, smutek i depresja, Pan chce objąć panowanie! Duch przez proroka woła o zwycięstwie radości nad smutkiem. (...)  Czy myślisz, że Bóg dając nam wolność, mógł zostawić nas nas w pół drogi, bez specjalnej możliwości ruchu naprzód, a tym samym bez możliwości osiągnięcia celu, jaki ma dla nas przygotowany? Teraz, kiedy mam pewność, że jestem dzieckiem Boga nie muszę się bać. Jeśli mi się coś nie uda, przyjdę do Ojca i powiem - zawaliłam, pomóż mi to naprawić. Nie będę zrzucać odpowiedzialności na innych, ale wezmę ją na siebie, bo wiem, że mój Ojciec kocha usprawiedliwiać. Jeśli będę chciała skorzystać z dóbr mojego Ojca, to skorzystam, bo mam do tego prawo. To, co będę robić, będę robić pewniej, bo Ojciec patrzy na to. Nie dlatego, żeby mnie kontrolować, ale żebym czuła się bezpieczniej przy Nim. Jest różnica pomiędzy myśleniem niewolnika i myśleniem dziecka.(...)
Żyć jak dzieci! Rozkoszować się tym, kim jesteśmy - nie ze względu na nasze zasługi, ale ze względu na miłość Ojca. "A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej" (Ga 4,7).(9)

Anioł Pański zabrania szatanowi oskarżyć kapłana.(...) Nie dlatego że ten kłamie, że mówi fałszywe oszczerstwa, ale dlatego… Że Pan zakazuje mu oskarżyć winnego."Pan zakazuje ci tego, szatanie, zakazuje ci tylko Pan" (Za 3,2). I to ma być sprawiedliwość — nie dać dojść oskarżycielowi do słowa, mimo że ma prawdziwe argumenty? Tak, to jest właśnie Sprawiedliwość Boża. Usprawiedliwia, nie potępia.(...)
Z życia codziennego wiemy dobrze, że nie jest tak trudno każdą sytuacją odczytać na opak. W każdym wydarzeniu doszukać się czegoś złego, wmówić komuś złe intencje, nie dostrzegać dobra, skupić się na złu. Oskarżyciel posuwa się znacznie dalej - nie tylko chce, żebyśmy wszędzie widzieli zło, ale chce także, żeby Boże Dzieła były dla nas dowodem działania zła, a nawet by sam Bóg w naszej wyobraźni przybrał postać zbliżoną raczej do okrutnego władcy niż kochającego ojca. Pamiętacie, co przydarzyło się Jezusowi, kiedy chodził po swojej ojczyźnie, nauczał, uzdrawiał i wypędzał złe duchy? 
Nie wszyscy widzieli w tym Dzieła Boże, nie wszyscy widzieli dobro w Jego cudach. Byli też tacy, których serca przywykły do oskarżenia. Stanęli po stronie oskarżyciela i przyjęli jego podszepty jako swoje niezawodne sądy. Zaślepiła ich zawiść i dlatego w Jezusowych dziełach zobaczyli działanie Belzebuba.
(...) Duch Święty nie jest byle jakim lekiem dostępnym bez recepty na każdej stacji benzynowej, który jedynie zwalcza objawy choroby, nie rozprawiając się z nią samą. Dobry lekarz będzie starał się leczyć przyczyny objawów, które mogą nas niepokoić. Będzie starał się odkryć, co powoduje gorączkę i co męczy nasz organizm, i zadziała, uderzając w ognisko choroby. Takim lekarzem posłanym przez Ojca jest właśnie Paraklet. Nie zajmuje się On smutkiem — a więc nie jest pocieszycielem, ale uderza bezpośrednio w przyczynę. Rozprawiając się z nią, sprawia że smutek, który mógł towarzyszy człowiekowi, znika.
(...) każde błogosławieństwo jest wołaniem Ducha, jest proroctwem, które Najwyższy umieszcza w naszych ustach, mimo że my często nie jesteśmy świadomi tego, jaką ma moc, jeśli zostanie przez nas wypowiedziane. Jeśli w twoim sercu rodzi się myśl pełna dobra, życzenie pomyślności dla naszego bliźniego, jest to z Ducha i domaga się wypowiedzenia. Duch chce pożyczyć twoich ust, by to, co wydaje ci się tylko dobrą myślą, mogło stać się ciałem poprzez zamienienie jej w słowo.  
(...) kiedy gdzieś idziesz, nad tobą unosi się Duch Boży. On cię namaścił i posłał, abyś głosił dobrą nowinę o tym, jaki jest twój Bóg. Dla Niego naprawdę twój grzech nie jest przeszkodą, dla Niego to nie jest trudność, owszem może to być trudność dla ciebie, bo grzech utrudnia słuchanie głosu Bożego i podążanie za nim, ale nie dla Niego. Twój grzech nie przeszkadza Mu, żeby cię poprosić o współpracę. Twoje usta mogą stać się Jego ustami — jak tylko On tego zechce. "Moc w słabości się doskonali" (2 Kor. 12,9). Im będziesz słabszy, tym mocniejsze będzie Jego wołanie. (8)  

W księdze Koheleta czytamy, że Bóg włożył wieczność i nieskończoność w serce człowieka (por. Koch 3,11) (...) Dopóki nasza droga nie zaprowadzi nas tam, gdzie kieruje nas nieskończoność, dopóty będziemy błądzić, nie znajdując spokoju, spełnienia, zadowolenia, za którymi głęboko tęsknimy. Ponieważ " Ty Boże, stworzyłeś nas dla Siebie i nasze serca są niespokojne póki w Tobie nie spoczną" (święty Augustyn) (...) (10) 

Nadymamy się, używamy ważkich słów. Ale ledwo je wypowiemy, już przebrzmiały, już są bez znaczenia. Udajemy ważnych, czasem nawet wierzymy, że faktycznie tacy jesteśmy, ale zanim się obejrzymy, spadamy z piedestału, na którym sami się wspieraliśmy lub który pozostawili nam inni. Wszystkie nasze starania, przez który się nadymamy, sprawiają, że oddalamy się od samych siebie. Oddalają nas od tego, co nie niszczeje, nie okazuje się podmuchem wiatru. A to jest Nieskończoność, sam Duch Święty, który był, który jest i który będzie.  (...) od nas zależy, w którym kierunku pójdziemy. Możemy iść drogą puszczenie się, drogą "gorącego powietrza", które nas na moment wynosi w górę, szybko jednak się kończy. (...)  To może być z pewnością początek zmiany kierunku: możemy wejść na drogę, która prowadzi do wnętrza, to bezgraniczności.(11)


(5)  Autor: Luke/luke@zaJezusem.com

(10).Wunnibald Muller "Oddychaj we mnie. Realność Ducha Świętego" https://parakletonline.blogspot.com/2020/07/ashikaga-japonia-kwitnace-drzewa.html#more
(11)Wunnibald Muller "Oddychaj we mnie. Realność Ducha Świętego” - https://parakletonline.blogspot.com/2020/07/sokotra-jemen-drzewo-ogorkowe-cisza.html#more

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz